Ostatnie rozmowy o poezji przypomniały mi o tej książce, która moim zdaniem jest poezją choć na nią nie wygląda. Opisy Stasiuka europejskiego zadupia i tych zapomnianych przez Boga i ludzi miejsc są tak malownicze i poetyckie, że każdy kto lubi podczas wędrówek karpackich rozglądać się wokół siebie powinien sięgnąć po tą pozycję.
To że książka dostała nagrodę NIKE to zapewne wielu wie, ale że po autograf do autora trzeba się udać do źródeł Wisłoki to może nie każdy ?
A może krótki cytat z Rosinari w Rumuni bo tam przecie w tym roku się wybieramy:
"Któregoś wieczoru zjeżdżałem serpentynami od strony Paltinis i gdy znalazłem się wśród pierwszych zabudowań Rasinari, usłyszałem pod kołami serię ostrych, głośnych plaśnięć. Cała szosa pokryta była rozbryzgami zielonkawej sraczki. Parę chwil wcześniej stada schodziły z pastwisk. Widziałem jeszcze ostatnie bydlęta odnajdujące swoje obejścia. Stały pod bramami ze wzniesionymi ogonami i srały. Gdyby nacisnąć hamulec, skończyłoby się jak w zimie na głołoledzi. Krowy i bawoły przemieniły przelotówkę w ślizgawkę. Zafajdały trasę, którą towarzystwo z Sybina zwykło zasuwać na wywczas do swoich górskich daczowisk. Od pobocza do pobocza wszystko zapaćkane. Szczyny schły w ostatnich promieniach zachodzącego słońca. Najgorzej mieli motocykliści.
Zwierzęce wychodziło w sam środek ludzkiego i to było sprawiedliwe. Teraz ilekroć jadę o zmierzchu przez wsie Transylwanii, puszty albo swojego Pogórza, nasłuchuję tego ostrego, klaszczącego dźwięku i jeśli go usłyszę, myślę, że nie jest najgorzej, że jeszcze nas nie dopadła ostateczna samotność......"