przez Gizmo » 2016-04-17, 22:04
Bo wszystko co dobre to szybko się kończy...
I jesteśmy po weekendzie Zakapiora. Po małych perturbacjach z noclegami i posiłkami udało nam się wstrzelić w fantastyczną pogodę. Podobno przed naszym przyjazdem padało trzy dni.
W piątek biesiadowaliśmy w domku przy kominku i akompaniamencie gitary Rumana. W sobotę grupa podzieliła się na cztery podgrupy. Główna 9-cio osobowa weszła na Smerek a potem do Chatki Puchatka tak jak było zaplanowane. Druga grupa rowerowa częściowo pasmem granicznym dojechała do Rawek i zjechała. Trzecia czteroosobowa i czwarta trzyosobowa weszła na Jasło i Okrąglik (niekoniecznie w tej kolejności :)
Punktem wspólnym wszystkich grup było, to że u góry wiało niemiłosiernie. Mnie "podnosiło" do góry. I tutaj szacun dla grupy rowerowej za zjazd przy takim wietrze.
Wieczorem po obiedzie czas umilał nam Bieszczadzki Zakapior Ryszard "Bury" Denisiuk. Później impreza przeniosła się do domku.
W niedzielę dzięki szerokim znajomościom Artura udało nam się busem wjechać pod przełęcz Żebraka i zejść przez Wołosań do Cisnej. Trochę zeszliśmy ze szlaku, ale udało nam się powrócić :)
Inne grupy pojechały: dwuosobowa na Tarnicę, trzyosobowa na Rawki i schodzili Berdem do Wetliny oraz rowerowa na przejażdżkę. Niestety wiało jeszcze mocniej niż w sobotę.
Wiedzieliśmy kiedy wyjechać bo wieczorem w niedziele zaczęło padać :D
Dziękuję wszystkim za udział w imprezie i tak liczne przybycie przez co impreza odbyła się i nie trzeba było jej odwoływać.
Towarzystwo jak zwykle było wyborne. Jako organizator nie myślałem, że z przygotowaniem imprezy będzie tak "trudno" i jeżeli komuś się coś nie spodobało to przepraszam.
Na dniach dodam zdjęcia do galerii. A jest na co czekać bo Irek ma niezłe oko :)
Bo w górach jest wszystko to co kocham...