Wielka Majówka 2015

Bieżące tematy z klubu.

Wielka Majówka 2015

Postprzez Carpatia » 2015-03-05, 14:37

WIELKA MAJÓWKA 2015
30.IV - 03. V. 2015 GORCE


Więcej informacji o imprezie wraz z dokładnym programem już wkrótce umieści jej organizator Mariusz Kokoszka.
Awatar użytkownika
Carpatia
Administrator
 
Posty: 454
Rejestracja: 2011-01-07, 19:14

Re: Wielka Majówka 2015

Postprzez marmk7 » 2015-03-05, 22:35

Wielka majówka 2015 - z plecakiem przez halę.
Gorce od 30-04 do 3-05


Trasy dość łatwe, ale wymagają wygodnego obuwia trekkingowego, plecaka i troszeczku kondycji fizycznej.
Gorce są wyraźnie wyodrębnionym pasmem górskim w centrum Beskidów Zachodnich. Łagodna linia grzbietowa masywu oraz głębokie doliny potoków nadają im niepowtarzalny charakter. Szczególną atrakcyjność zawdzięczają polanom grzbietowym, z których roztaczają się rozległe widoki na Tatry, Babią Górę, Pieniny oraz Beskid Wyspowy.  Piękno Gorców sprawia, że są one jednym z bardziej urokliwych pasm górskich.

Program wycieczki turystycznej:
1 dzień czwartek-> wyjazd z Mielca godz. 5:50. Przejazd trasa przez Wojnicz, Wytrzyszczka do KONINEK. W Porębie krótka przerwa na kawę.
9:30 wyjście na szlak i przejście do Obserwatorium Astronomicznego Suhora , przejście do schroniska na Starych Wierchach—odpoczynek, obiad we własnym zakresie. Około 16 wyjście do schroniska na Maciejowej kwaterunek. Później śpiewo-granie i nocne Polaków rozmowy.
2 dzień piątek-> wstajemy koło 8:00 śniadanie we własnym zakresie
9:00 – wyjście na szlak Stare Wierchy, Obidowa i dalej trasą śladami Olimpijczyków do schroniska harcerskiego Bene, kwaterunek, zdobycie Turbacza – zimne piwo w Schronisku pod Turbaczem, czas wolny , powrót do Bene, 19 dotarcie do schroniska, toaleta, czas wolny przygotowanie się do ogniska.
3 dzień sobota-> Śniadanie, 9:00 przejście szlakiem do Kaplicy Papieskiej pod Turbaczem, chwila odpoczynku i dotarcie do polany Wachowej – panorama Tatr
13:30 po zadaniu klimata (zdjęcia, śpiew przy łyku piwa) i podziwianiu panoramy Tatr wyruszamy niebieskim szlakiem do bacówki na polanie Cyrlicy 
15:30 czas wolny i długie Polaków czytanie, ognisko. Przejście na nocleg do bacy Władka w Zarębku Wyżnym
4 dzień niedziela –>śniadanie, zejście przez Zarąbek Wyżni do Łopusznej, przejazd po samochód (kto ma wolne ten można odwiedzić Józka Tischnera, dwór w Łopusznej i iść na rybkę do Pstrągowni). Wyjazd do Szaflarów na nowe termalne baseny Gorący Potok http://goracypotok.pl (czas na odbacowanie po „ z plecakiem przez halę” w gorącej H2O).

Ze względu na duże obłożenie na noclegi w długi weekend majowy (kto był w ubiegłym roku to widział) należy się deklarować w jak najszybciej (Maciejowa, Turbacz, Zarębek Wyżni).

Uczestnictwo w majówce zapewnia wpłata zaliczki w kwocie 80 zł (koszty noclegów)

Na Maciejowej mamy 8 miejsc noclegowych w jednym pokoju. Bene potwierdziło nocleg.
Więc:
1. Moja osoba
2. Przemek G "Facet w rajtuzach"
3. Zbyszek Ł "Czorny"...
4. Michał M "Mokry"
5. Janusz Sz. "Szyper"
6. Małgorzata M "Marcówka" od soboty
7. Małgorzata R. "Rzepka" od soboty
8.
9.
Równiez info na FB
Awatar użytkownika
marmk7
 
Posty: 141
Obrazki: 0
Rejestracja: 2007-04-20, 14:31
Miejscowość: Mielec

Re: Wielka Majówka 2015

Postprzez marmk7 » 2015-05-07, 21:39

Dzień I.
Naprzeciw Tatr, między doliną nowotarską a wężowatą kotliną Raby, wspięło się gniazdo dzikich Gorców. Od romantycznych Pienin odciął je wartki Kamienicki potok, a od spiskiej krainy odgraniczył falami bystry Dunajec. Samotnie stoją nad wzgórzami. A wyżej jeszcze nosi głowę ociec ich rodu, zasępiony Turbacz. Nie wiadomo, kto go chrzcił i skąd mu to miano. Może stąd, że turbanem mgły przed deszczem owija łysą głowę, albo raczej, że widywano go zawsze w turbacji wiecznej...
Władysław Orkan „W roztokach”
Wielka majówka 2015. Pomimo niesprzyjających prognoz pogodowych, które to były zapowiadane już od dłuższego czasu, jednak zdecydowaliśmy się w parę osób udać na tzw. Wielką Majówkę i przebywanie czterech dni w górach. Część osób zmieniło swoje plany a my zastosowaliśmy recovery plan opierając się na prognozach „Czornego”, który chyba za bardzo uwierzył prognozie na TVN Trwam. Kto miał rację? Ten, kto poszedł w góry z nami. Teraz po przyjeździe stwierdziliśmy, że ta odważna decyzja jednak była trafna i na nasze szczęście pogoda zapowiadana przez „Czornego” nie sprawdziła się.
W Gorcach rzadko występuje piękna słoneczna pogoda, często oczekują na nas owinięte chmurą chłodu i mgły.
Skąpane nocnym deszczem, jeszcze mokre góry, ale liczyliśmy, że już za niedługo sytuacja ta ma się odmienić. Wkrótce miało być słonecznie i tak czy zostanie już do końca tego majowego weekendu – oto było pytanie. Takie przekonania przywiodły nas z samego rana do doliny potoku Jaszcze, gdzie znajduje się niepozorna osada. Wokół widać kilka zabudowań, ponad którymi widzimy wzniesienia. Jak się okazało, ścieżka edukacyjna przyniosła wiele niespodzianek? Pierwsza była już na samym wjeździe, oprócz drogowskazu Osiedle Jaszcze”, nie było żadnego innego oznaczenia, że na końcu osiedla jest jakaś ścieżka edukacyjna, a jedna z jej atrakcji, jest miejsce upadku Liberatora.

Szukając informacji, dowiedziałem się, że w miejscowym Ośrodku Kultury w Ochotnicy jest wystawa poświęcona tym wydarzeniom. Niestety, Ośrodek był otwarty w godzinach 16-22. Co dla turysty, rano wyruszającego na szlak, było wielce pomocne…:)
Naszym pierwszym celem była Pańska Przechypka miejsce katastrofy samolotu ciężkiego amerykańskiego bombowca B-24 J „Liberator” Taki sam, ale prawdziwy można napotkać w Muzeum Powstania Warszawskiego.

Niestety do polany tej nie udało się nam dotrzeć z przyczyn obiektywnych. Za to wszyscy zgodnie obiecaliśmy sobie, że uczynimy to w przyszłym roku zaopatrzeni w odpowiedni sprzęt nawigacyjny –„Liberator” na pewno zostanie zdobyty!

Kto pamięta, kto to pisał i z której to wycieczki to było, w którym roku? Dlatego zdecydowałem się o powtórzenie dotarcia do tego miejsca i utwierdzenie się w przekonaniu, że to jest prawda, ponieważ kilkakrotnie robiliśmy nieudane podejścia z polany Cyrlica i Turbacza. Potwierdzam, od strony Turbacza jest to miejsce ciężkie do zdobycia a w szczególności większą grupą.
Dnia 18 grudnia 1944 r. o godz. 12:45 pod przełęczą Pańska Przechybka rozbił się ciężki amerykański bombowiec typu B-24 J Liberator. Maszyna o numerze 42-51714 i imieniu własnym „California Rocket” należała do 757 Dywizjonu, 459 Grupy Bombowej, 304 Skrzydła, 15 Armii Powietrznej Stanów Zjednoczonych, operującej wówczas z terenu Włoch. Załoga pod dowództwem por. pil. Williama Beimbrinka brała udział w tym dniu w nalocie na niemieckie zakłady chemiczne w Dworach k. Oświęcimia. Samolot, uszkodzony przez artylerię przeciwlotniczą, nie osiągnął celu. Załoga pozbywszy się zabezpieczonych bomb w okolicach Pszczyny, skierowała bombowiec z unieruchomionymi trzema silnikami, ku liniom sowieckim. Nawigator por. T. Dejewski, odchylił kurs maszyny, aby ominąć Wadowice i Kraków wielkim łukiem od południa. Amerykanie nie chcieli ryzykować przelotu przez silnie broniony obszar powietrzny, a w wypadku trafienia spowodować strat w okupowanym, polskim mieście.

Na południowy wschód od Limanowej ciężko uszkodzony bombowiec dosięgnęły trzy myśliwce niemieckie, pilot przyjął beznadziejną walkę, wykonując zwrot w ich kierunku. Niemieccy piloci (być może z braku amunicji) nie ryzykowali starcia ze zdesperowaną załogą i zaniechali ataku. W tym czasie ostatni silnik LIBERATORA zaczął tracić moc i dowódca zarządził ewakuację. W chwilę później załoga opuściła samolot, lądując w grupach w paśmie Lubania, Runka i rejonie polany Zielenica.
Szybka akcja żołnierzy IV Batalionu „Nowy Targ” I Pułku Strzelców Podhalańskich A.K. oraz mieszkańców Ochotnicy uratowała 9 członków załogi bombowca od niewoli lub śmierci z rąk Niemców. Dowódca maszyny zginął, zapewne przy skoku, ze zbyt małej wysokości, jego ciała nie odnaleziono. Nie sterowany Liberator rozbił się pod przełęczą Pańska Przehybka w pobliżu źródeł potoku Jaszcze.

Amerykanie przez ponad miesiąc dzielili los oddziałów IPSP A.K., by później poprzez Odessę wrócić do swej jednostki na terenie Włoch.
W 50 lat później w miejscu gdzie rozbił się samolot ustanowiono niewielki zespół krajobrazowy nazwany „UROCZYSKIEM PAMIĘCI". Odsłonięcia pomnika dokonało trzech członków załogi w obecności licznych przedstawicieli władz Polski i USA, środowisk kombatanckich oraz mieszkańców Ochotnicy.
Po odpoczynku zrobieniu paru fotek, udaliśmy się w stronę osady Jamne by wyruszyć żółtym szlakiem w wyższe partie Gorców. Po drodze minęliśmy Gorczańską Chatę, witał nas zaprzyjaźniony kot, który przed momentem złapał wygrzewającego się na słońcu jaszczura. Po chwili odpoczynku przy chacie ruszyliśmy dalej poprzez wiatrołomy, które nam zakłóciły przebieg szlaku i zmusiły do częściowego powrotu.
Po drodze odpoczywaliśmy wylegując się na psiorce przy Kapliczce Jasińskich w Gorcach. Ta tradycyjna kapliczka przydrożna zlokalizowana jest na bocznym grzbiecie odchodzącym od pasma Gorca na południe. Znajduje się na wysokości ok. 950 m n.p.m. na polanie Zoniowskie (na niektórych mapach oznaczonej jako Kosarzyska) nad przysiółkiem Ochotnicy Górnej – Jaszcze, bezpośrednio przy żółtym szlaku turystycznym z Ochotnicy Górnej na Przysłop.
Kapliczka została ufundowana w roku 1999 przez Dorotę i Radosława Jasińskich, jako wotum za otrzymane łaski i hołd dla piękna polskich gór. Wyświęcona w październiku tego samego roku przez ówczesnego proboszcza parafii Ochotnica Górna ks. Leopolda Misterkę.
Inspiracją dla projektu kapliczki była najstarsza gorczańska kapliczka – Bulandowa Kapliczka z polany Jaworzyny Kamienieckiej. Kapliczka Jasińskich stoi na ziemi podarowanej przez Rozalię Czajkę z Ochotnicy Górnej a wykonana została przez Jana Wójciaka i Mariana Krzyśko z Jaszcz, z tradycyjnych lokalnych materiałów: korpus z kamienia (otynkowany) a dach kryty gontem. Krzyż i krata zostały ręcznie wykute przez kowala artystę Romana Czernieca z Wojciechowa. Rzeźba Chrystusa Frasobliwego wykonana z lipowego drewna jest dziełem artysty rzeźbiarza Tomasza Dudzika z Lublina.

Po odpoczynku i skąpani w wiosennych promieniach słońca ruszyliśmy dalej na szlak. Po pokonaniu kilku kilometrów spotkaliśmy na następnej polanie studentów z Politechniki Krakowskiej, którzy zmierzali do schroniska na Turbacz i dalej w ramach 53 Rajdu z finałem tras górskich w Jurgowie. Okazało się, że brało w niej około 1500 studentów, którzy przez 4 dni imprezowali. Po wymianie poglądów, wspomnieniach ze Starych Wierchów z 51 rajdu a tu tacy byli, uraczeniu nas nalewką, udaliśmy się wspólnie na podbój Przysłopa Dolnego. Cały czas droga jednostajnie pnie się do góry wśród chaszczy i zagajników, a my spokojnym, powolnym tempem pokonujemy kolejne metry. Nie ma najmniejszego pośpiechu – zdążymy na Gorc, bo do pokonania mamy, co najwyżej połowę dystansu pokonywanego zazwyczaj w ciągu jednego dnia a na nocleg idziemy do Gorczańskiej Chaty, która będzie dopiero czynna od godziny 19.
Ruszamy dalej do góry kamienistą ścieżką przez rzadki las, by po kilku minutach wejść na górną część wzniesienia. Wkrótce wychodzimy spod linii brzegowej lasu i do strzałki, która kieruje do znajdującego się obok szlaku grobu Władysława Pisarskiego ps. „Piwonia”. Czas dotarcia do niego wg znaku to tylko 0,5 min. Zatem zbaczamy ze szlaku. Władysław Pisarski był partyzantem IV baonu 1 PSP Armii Krajowej, poległ tu 20 października 1944 roku. Był jedynym poległym partyzantem w czasie tzw. „Bitwy Ochotnickiej”. Była to największa stoczona bitwa przez te oddziały przeciwko znacznie przeważającym w sile oddziałom niemieckim. Partyzanci doskonale wykorzystali w niej wszystkie swoje atuty, jak mobilność i znajomość terenu. Walki toczyły się w okresie 18-20.10.1944 roku na całych południowych zboczach pasma Gorca. Wobec znacznej przewagi wroga partyzanci wycofali się w dalsze rejony Gorców, a w odwecie Niemcy spacyfikowali później Ochotnicę, zabijając 53 osoby i paląc 29 gospodarstw.

Po powrocie na szlak zielony dotarliśmy do naszego celu. Sam wierzchołek Gorca jest właściwie bez widokowy. Pewne walory widokowe mamy jedyne na południowy wschód, gdzie las jest silnie przetrzebiony. Gorc przez miejscową ludność bywa nazywany Gorcem Kamienickim - podobnie jak hala, przez którą niedawno przechodziliśmy. Nazwa szczytu, podobnie jak całych Gorców, pochodzi najprawdopodobniej od sposobu powstania śródleśnych polan metodą żarową, od słowa „gorzeć" (palić się, płonąć).
Po około 30 minutowym odpoczynku opuszczamy szczyt Gorca, gdyż w cieniu drzew zrobiło się chłodno i nawet zrezygnowaliśmy z pieczenia kiełbasek. Schodzimy przyjemną, leśną ścieżką, tym niemniej jeszcze częściowo opatuloną w śniegu. Ponad nami ostatnie grupy chmur szybko umykają, pozostawiając jak najwięcej miejsca słońcu, które już na dobre przygrzewa ponad naszymi głowami, ale upału nie ma.. Podczas marszu aura taka jest jednak idealna.

Po 5 minutach marszu ze szczytu Gorca kończy się niebieski szlak, a pojawia się zielony wychodzący z Ochotnicy Dolnej, który coś nami zamieszał. Cóż kawałek cofki? Pojawia się uśmiech na twarzach. i niedawne wspomnienie ze szlaku, na którym leżały wiatrołomy.
Dochodząc do Gorczańskiej Chaty po godz. 19 odpoczywamy na ławeczce (nie Unijnej) przy łyku zasłużonego piwa. Po dojściu już właścicieli udaliśmy się do środka, gdzie posililiśmy się i wypiliśmy gorącą herbatę. Natomiast wieczorem już wszyscy razem usiedliśmy przy stole i do późnych godzin nocnych snuliśmy rozważania dotyczące przyszłych planów, zmierzających do uatrakcyjnienia chaty oraz samego terenu. Ola, Aga, Marcin i Władek ujawnili nam, iż są dzierżawcami chaty na najbliższe 30-ści lat, jako stowarzyszenie, więc plany są ambitne, łącznie z zaproszeniem nas w lipcu na wytyczanie nowych szlaków od miejscowej chaty, aby właśnie podnieść atrakcyjność jej samej oraz Ochotnicy Górnej. Również poinformowali, że szukają inne stowarzyszenia do nawiązania współpracy w różnej formie.
Noc okazała się krótka, ale za to było dość ciepło.

Dzień II.

Obudziły nas odgłosy docierającego w oddali do chaty ciągnika z miejscowymi mieszkańcami. Umówieni oni byli na pocięcie i ściągnięcie drzewa do wioski, lecz okazało się, że ta praca została już wcześniej wykonana przez inną ekipę. Czyżby brak lokalnej komunikacji? Tym niemniej Marcin wykorzystał ich do pocięcia piłą mechaniczną leżącego buka. Będzie można dłużej palić w piecu.
My tradycyjnie zaczęliśmy od śniadania. Po nim spakowaliśmy się, pożegnaliśmy, wymieniliśmy się telefonami i udaliśmy się na świeżo otwarte termalne baseny do Szaflar – Gorący Potok.
Również przy słonecznej pogodzie raczyliśmy się dobrodziejstwem, jakie zostały ty udostępnione. Wrażenie było niesamowite. Odmienna infrastruktura, styl, połączenie kamienia z drzewem to było to, czym zaimponowało mi to miejsce. W basenach naprawdę jest woda geotermalna, czyli wydobywana spod ziemi, a nie tzw. kranówka podgrzewana przez wodę geotermalną. To sprawia, że woda nie tylko relaksuje, ale też leczy. Odmienny styl niż w pozostałych naszych termach doprowadził, że to miejsce stało się moją ulubioną enklawą relaksu. Brak tłoku, umożliwia picie w dobrej cenie piwka w basenie przy brzegu. Wyborna knajpka oferuje całą gamę różnorodnych posiłków (nie tylko podhalańskich), które to można sobie indywidualnie według potrzeb nałożyć na talerz. No cóż, czas szybko umyka jak człowiek się dobrze czuje. Trzeba realizować następny cel a to też będzie wyzwanie, ponieważ idziemy na nocleg w góry do chaty Bane a nigdy jeszcze tam nie byłem i na mapach nie ma do niej szlaku. Po godzinie 17 dotarliśmy do Obidowej, po przepakowaniu się zabraniu większego ekwipunku wyszliśmy na szlak „Śladami Olimpijczyków”. Początek szlaku prowadził przez urokliwe dukty leśne górnej części Obidowej wzdłuż malowniczej okolicy, którą płynie potok Lepietnica. Przechodzimy potok przez nowo wybudowane mostki pod potrzeby narciarzy biegowych, aż do następnego punktu. Tu niestety nasze drogi się rozjeżdżają. My udajemy się duktem leśnym doliną Lepietnicy, którym jest ściągane drzewo z wyższych partii Gorców. Idąc dalej pojawia się coraz więcej śniegu i dróżka staje się coraz bardziej niedostępna. Zaczyna się zabawa, musimy przejść na drugą stronę potoku. Perę większych kamyków częściowo pomaga nam pokonać pierwszy etap przejścia. Cóż, dalej niespodzianka. Droga, którą zamierzaliśmy iść jest cała w wodzie. Przechodzimy na drugą stronę potoku, ale już woda jest coraz głębsza a to wynika z zalegającego i topniejącego śniegu. Na zboczu północnym są jego jeszcze znaczne ilości. Trzeba się ratować w inny sposób. Leśnym zboczem przepychamy się z 200 metrów. Strome zarośnięte zbocze patrząc jest wyzwaniem a ponadto tak idziemy (raczej się przepychamy), aby nie zgubić naszej dróżki znajdującej się pod wodą. Częściowo w identyfikacji terenu pomaga szum wody. Wkrótce nastąpi zmierzch a my bardzo nie jesteśmy pewni czy idziemy dobrą trasą. Chwila niepewności przy odpoczynku. Pada pytanie włączamy GPS-a? Stwierdzenie – nie ma wyjścia, idziemy w górę, nic on nam nowego nie wniesie. Pada następne pytanie. Czy latarki są na wierzchu? Oki idziemy. Po przejściu 200m ukazuje się polana i zabudowa. Jest punkt odniesienia. Czy to Jaworzynka? Ulga. Więc do celu rzut beretem. Miejsce, Jaworzyna Obidowska, na której na wysokości 1160 m znajduje się Bene, czyli chata Szczepu Szarej Siódemki jest na następnej polanie. Ten spory budynek nie jest bynajmniej schroniskiem turystycznym. Jednak jak czytamy na ich stronie „Drzwi zawsze są otwarte dla wszystkich zmęczonych wędrowników, którzy szanują tutejsze prawa...”. Bene zostało zbudowane przez harcerzy w latach 1971-74. Przy schronisku harcerskim „Bene” wita nas chatar. Informują nas o zasadach panujących w chacie, oprowadzają po obiekcie.

"Zbuduj mi dom przyjacielu
A proszę o dom taki
Co by się cały w lesie skrył
W lesie śpiewają ptaki
Zbuduj dom, który polubię
Mam myślę pomysł dobry
Ma być podobny do siebie
Do innych niepodobny
Nie cuduj według schematu
Nie trzymaj się standardu
Wyzwól uczucie i serce
Swobody pieśń i hazardu
Wznoś ten dom - jakbyś wiersz pisał
Tak jak obraz malujesz
Jak chcesz czujesz i umiesz
Jak chcesz - choć ryzykujesz."
BenKronika, maj 1975

Chata Bene jest większa od Gorczańskiej chaty, jest w niej również piec, naczynia oraz duża sala kominkowa oraz trzy duże stoły pod potrzeby harcerzy. Nieopodal jest źródełko z którego można czerpać gorczqańską wodę. Widać, że jest ciągle wykorzystywana pod potrzeby krakowskich młodych harcerzy. Miejsc noclegowych jest sporo, wię nie ma kłopotów. Chata jest czynna przez cały rok łącznie z zimą i ciągle ogrzewana. W noclegowni natomiast jest rześko.

III dzień
CDN
CDN
Awatar użytkownika
marmk7
 
Posty: 141
Obrazki: 0
Rejestracja: 2007-04-20, 14:31
Miejscowość: Mielec


Wróć do Aktualności z klubu

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 56 gości