Tak fajnego Sylwestra jeszcze z Danusią nie pamiętamy. W Kremnej było ok ale okazało się, że bez orkiestry i bez gotowego jedzenia może być jeszcze lepiej.
Jedzenia było bardzo dużo, muzyki też, nawet jeśli czasami nasi discdżokeje gubili się ze swoimi gustami. Tak to jest, że facetowi łatwiej zabrać żonę niż samochód albo odpędzić od urządzenia z którego może wszyskich cząstować muzyką, oczywiście tą najlepszą czyli tą, którą najbardziej lubi.
Jak zgram zdjęcia to je zamieszczę i zilustrują to co piszę i do opisu czego brak mi słów.
Pozdrowienia
Andrzej