Na życzenie paru osób umieszczam wygrzebaną nad Soliną ze starego sztambucha piosenkę.
Jest to tzw. hymn hipochondryka pt. Ja jestem chory. Nie wiem kto jest autorem tekstu , ani melodii. Mniej więcej kojarzę okoliczności kiedy ja tą piosenkę pierwszy raz słyszałem i skąd trafiła do mojego śpiewnika.
Z dedydakcją dla Siudemki , która ją wypatrzyła i odkurzyła.
Nie wiem czy to kotlet świński
Biegam tak jak Kusociński
4 razy na godzinę, że aż strach.
Pani myśli , że to blaga
Już rycyna nie pomaga,
Rambambaru, ani smaru, ani ach!
Coś ukłuło mnie w żołądku
Coś mnie dusi nie w porządku
Coś mnie dusi coś tam przecież musi być
Może igła lub broń Boże 4 haki lub dwa noże
Może „szwindel” wlazł w maszynę i chce szyć!
Ref.
Ja jestem chory i nie wiem co mnie boli
Czy to ślepa kiszka czy stolcowa
Wczoraj była taka zdrowa
Ja jestem chory do nieboszczyka skory
To mnie męcząc trwa już siedem dób ja się boję będę trup. / bis
Pani zdaje się przed rokiem
Do czynienia miała z bokiem
Czy żołądkiem teraz nie pamiętam już.
Pani brała coś pigułki, kaszę manna, suche bułki
Ja to samo biorę jednak ani rusz!
Może pani mi poradzi,
Może piwa, może kadzi
Może piwa, lewatywa ja chcę żyć
Może zrobić fajerwerki
Może wezwać akuszerki
Daję słowo tak nie może dalej być!