Ciąg dalszy przewodnickich cyrków w Krakowie

Posty na różne tematy

Moderator: halny jurko

Ciąg dalszy przewodnickich cyrków w Krakowie

Postprzez Lechu » 2009-08-15, 14:55

W wątku => http://carpatia.mielec.pl/forum/viewtop ... =4678#4678
pisałem o pierwszej cegle wyciągniętej w Poznaniu z muru dziwacznej policyjno-prawnej konstrukcji, jaką jest procedura szykanowania turystów przez służby porządkowe w niektórych miastach Polski. Czy inne miasta poszly w ślady Poznania? Niestety, nie...


W czwartkowych wiadomościach w Teleekspressie na TVP1 redaktor prowadzący program szydził sobie z cyrków, jakie nadal wyczyniają przewodnicy wespół ze strażnikami miejskimi w Krakowie, kontrolując turystów i żądając uprawnień od kogokolwiek, kto pokazuje zabytki i opowiada o nich, np. grupie znajomych. Zaproponował aby chodzić w grupie w taki sposób, żeby nie wyglądać na grupę (ha,ha,ha!!!). Wczoraj był to jeden z tematów dyżurnych na TVN.

Przyjaciele po Krakowie cię nie oprowadzą

... JEŚLI NIE MAJĄ LICENCJI PRZEWODNIKA

Oprowadzasz ciocię po mieście? Ciocia jest z zagranicy i nie mówi po polsku? Jeśli nie masz licencji przewodnika i robisz to w grodzie Kraka - możesz mieć problem podobny do Marii Kantor. Funkcjonariusze zagrozili jej, że jeśli będzie opowiadała znajomym o Krakowie bez specjalnego uprawnienia, może stanąć przed sądem.

Do Marii Kantor, mieszkanki Krakowa, przyjechało trzech znajomych, którym chciała pokazać swoje piękne miasto. Wycieczkę, w jaką się wybrali, zapamiętają na długo.

W jej trakcie do kobiety podeszli profesjonalni przewodnicy turystyczni oraz straż miejska. Powiedzieli, że jeśli nie ma licencji przewodnika, oprowadzać po Krakowie nie może. W przeciwnym wypadku - stanie przed sądem.

Kantor, słysząc słowa strażników, nie mogła uwierzyć własnym uszom. Całą sytuację nazywa absurdalną. - W takim razie maltańczyków czy innych gości, nie mogę zaprosić na obiad bo będę musiała się legitymować, że mam uprawnienia kucharskie - mówi z ironią.

"Podróżnicza przygoda" zadziwiła także przyjaciół kobiety. - To było śmieszne i żałosne, przecież Maria nie brała od nas żadnych pieniędzy - opowiada jej znajomy, Paul French.

Kontrola musi być

Barbara Bukowska ze Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych w Krakowie przyznaje, że możliwe, iż zdarzyła się wpadka, jednak zaznacza, że tego typu kontrole są konieczne by nieprofesjonalni przewodnicy nie wprowadzali turystów w błąd. - Słyszymy wypowiedzi, że Piłsudski to przywódca AK - podaje przykład Bukowska.

Takich "kwiatków" jest jeszcze więcej. Pan Ryszard, który bije pamiątkowe medale pod Kościołem Mariackim słyszał np., że "Sukiennice to sklep samoobsługowy".

Będzie dalej opowiadać

I choć pani Maria od straży miejskiej otrzymała upomnienie, swojego zachowania nie zmieni: deklaruje, że nie zważając na absurdalne przepisy, o Krakowie będzie opowiadać nadal.


źródło => http://www.tvn24.pl/-1,1614783,0,1,przy ... omosc.html

To nie scenariusz do jakiegoś ulicznego kabaretu z aktorami grającym główne role przewodników i strażników miejskich. To wszystko naprawdę się dzieje w kraju, w którym władze wszem i wobec trąbią o poszanowaniu wolności przekazywania informacji, a jednocześnie wprowadzają policyjne procedury jak śledzenie, podsłuchiwanie i zaczepanie przez straż miejską ludzi opowiadających grupie znajomych o zabytkach i wtrącają się w prywatne relacje międzyludzkie. Jest gorzej jak za PRL-u, gdzie coś takiego, aby nie można było spokojnie - bez narażania się na zaczepki policyjno - przewodnickich patroli - pokazać znajomym kilka zabytków na otwartej ulicy miasta, było nie do pomyślenia...
Pozdrawiam

Lechu
Oddział Poznański PTT - http://pttpoz.republika.pl/
Strona klubowa - http://kspoz.interiowo.pl/
[img]http://ksp.republika.pl/ks_mala.gif[/img]
Awatar użytkownika
Lechu
 
Posty: 230
Rejestracja: 2007-05-16, 18:18
Miejscowość: Poznań

Postprzez andy » 2009-08-16, 19:20

Klasyczny przykład absurdu, aż dziw że Krakusi sobie na to pozwalają. Rozmawialiśmy już o tym na naszym forum i myślę Lechu ,że wszyscu mieleccy i nie tylko, Carpatczycy są zgodni z Tobą , że nie powinno się ograniczać swobody oprowadzania społecznego po otwartych miejscach w Polsce - zwłacza że nie ma tu żdnych zagrożeń, no chyba żę wymienimy tu zagrożenie, że znajomy który nas oprowadza nie zna historii i zarazi nas ignorancją.
Pozdrawiam
Poznań górą ( pierwsza cegła )
Awatar użytkownika
andy
Administrator
 
Posty: 758
Obrazki: 2
Rejestracja: 2007-04-12, 13:40
Miejscowość: Mielec

Postprzez Lechu » 2009-08-17, 16:31

andy napisał(a):Klasyczny przykład absurdu, aż dziw że Krakusi sobie na to pozwalają.
Czy aby tylko Krakusi? Takie rzeczy dzieją się naprawdę i to nie tylko w Krakowie, ale w innych miastach Polski i na szlakach turystycznych. Szczególnie głośnym echem odbiły się ostatnie przypadki zawracania turystów ze szlaków w Tatrach, zmuszania ich do wynajęcia przewodnika lub karania mandatami. Znam problem z autopsji i z relacji ludzi dotkniętych tego rodzaju szykanami. Winne jest głupie prawo, a konkretnie zapis art. 60(1) kodeksu wykroczeń:
"§ 4. (69) Kto: 1) wykonuje bez wymaganych uprawnień zadania przewodnika turystycznego (...) - podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny."

Ten zapis jest często interpretowany wprost i pozwala ukarać każdego, kto wykonuje zadania przewodnika i np. grupie znajomych pokazuje zabytki i opowiada o nich.

Wracając do Krakowa mamy kolejny tekst sygnalizujacy, że ciężko wywalczona wolność, którą to walkę zapoczątkowały jeszcze w 1956 r. Wypadki Poznańskie, zaczyna być nam stopniowo odbierana...

Przewodnicy, czyli totalitaryzm po krakowsku

"Znajomym Krakowa pokazać nie wolno"obwieszcza "Dziennik Polski" piórem pana Łukasza Gazura.

Tekst ów jest tak absurdalny, że warto go wkleić w całości, a nie tylko zalinkować. Pozwoliłem sobie wyeksponować co drastyczniejsze stwierdzenia w nim zawarte.

Maria Kantor, pracowniczka Uniwersytetu Jagiellońskiego, oprowadzała po Krakowie swoich znajomych z Malty. Pani Maria zabrała przybyszów na ul. Floriańską, pod Sukiennice i kościół Mariacki, opowiadała o historii miasta i zabytków.Nagle podeszły do niej dwie osoby, które zaczęły wypytywać o uprawnienia przewodnika. Okazało się, że to wspólna kontrola urzędników Urzędu Marszałkowskiego i przedstawicieli Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych, którzy w asyście strażników miejskich postanowili wylegitymować podejrzaną.

- Od razu odpowiedziałam, że nie jestem żadnym przewodnikiem, a tylko pokazuje znajomym zabytki Krakowa. A właściwie to byłam tak zaskoczona, że zaniemówiłam. Moi znajomi z Malty nie wiedzieli, co się dzieje i dlaczego nagle zatrzymują mnie obce osoby i umundurowani strażnicy. Na nic zdały się moje wyjaśnienia, że nie oprowadzam żadnej grupy.Byłam przerażona absurdalnym stwierdzeniem, że nielegalnie, bez uprawnień, oprowadzam turystów indywidualnych po Krakowie i że to jest zabronione - mówi nasza Czytelniczka, która otrzymała upomnienie za "oprowadzanie w języku angielskim turystów indywidualnych bez uprawnień przewodnickich".

Jak tłumaczy Biuro Prasowe Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego, celem kontroli było "zmniejszenie skali zjawiska nielegalnego przewodnictwa, a także zapewnienie wykonywania zadań przewodnika turystycznego po Krakowie przez osoby spełniające wymagania określone przepisami prawa".

Okazuje się, że przyłapani na nielegalnym przewodnictwie mogą otrzymać od Straży Miejskiej upomnienie (jeśli zdarzyło się im to pierwszy raz), a także wezwanie do Sądu Grodzkiego, gdzie sprawa rozpatrywana jest jako wykroczenie. Kodeks Wykroczeń przewiduje karę grzywny w wysokości od 20 zł do 5000 zł. Jeśli natomiast na miejsce zostanie wezwana policja, może ukarać mandatem w wysokości 500 zł.

Według ustawy o usługach turystycznych "przewodnik turystyczny to osoba zawodowo oprowadzająca turystów lub odwiedzających po wybranych obszarach, miejscowościach i obiektach oraz udzielająca o nich informacji". Sprawę precyzuje Kodeks Wykroczeń, który mówi, że ten, "kto wykonuje bez wymaganych uprawnień zadania przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny".

I tu zaczyna się problem. "Wykonywanie zadań" jest bowiem stwierdzeniem na tyle niejasnym, że żaden z przewodników nie chciał wczoraj jasno zinterpretować tych przepisów. Jan Kowalczyk, wiceprezes Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych, podkreśla jednak, że oprowadzanie znajomych nie powinno być karane.

- Zawodowo oznacza, że na tym zarabiam, a ja od razu uprzedzałam, że nie było tu żadnej opłaty - tłumaczy Maria Kantor. - Kontrolujący powoływali się na prawo, które zakazuje wykonywania usług turystycznych, ale ja przecież żadnych usług nie wykonywałam. Po prostu pokazywałam znajomym miasto - dodaje.

- Rozumiem zdenerwowanie tej pani. Nie twierdzę też, że brała od tej grupy pieniądze, ale też z mojego doświadczenia wynika, że w takim wypadku nikt się nie przyzna i każdy będzie się upierał że to znajomi. Też uważam, że można oprowadzać znajomych i rodzinę, ale pozostaje pytanie, jak udowodnić, że to daleka rodzina czy znajomi z Niemiec lub Francji, a nie turyści, których tak po prostu przedstawiam i na których zarabiam?- pyta Anna Gigoń ze Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych, która była jedną z osób kontrolujących Marię Kantor.

Zdaniem Biura Prasowego Urzędu Marszałkowskiego problem w gruncie rzeczy nie istnieje. "W sytuacji gdy osoba kontrolowana nie wykonuje zadań przewodnika turystycznego, a jedynie spędza czas ze znajomymi pokazując miasto, wystarczy poinformować o tym fakcie kontrolujących" - czytamy w przesłanym komunikacie.

- Prawda jest taka, że gdy ktoś pyta, po prostu najlepiej odpowiadać, że jest się nauczycielem na lekcji terenowej albo doktorantem historii czy historii sztuki. Wtedy zapewne dadzą spokój - tłumaczy anonimowo jeden z przewodników.




Proszę zwrócić uwagę, że nikt z wypowiadających się w tym tekście nie kwestionuje prawa strażników miejskich do żądania tłumaczenia się z tego, o czym się rozmawia ze znajomymi na ulicy.

Nikogo nie dziwi sam fakt iż władza - w tym przypadku Straż Miejska - w ogóle może domagać się takich wyjaśnień!

"Gdy ktoś pyta ...najlepiej odpowiadać, że jest się nauczycielem...wtedy dadzą spokój"

Zarówno to, że "ktoś pyta", jak i to, że trzeba na takie zaczepki odpowiadać, jest dla cytowanego anonimowego przewodnika zupełnie naturalne.

Również Urząd Marszałkowski traktuje tłumaczenie się z treści swoich rozmów ze znajomymi przed jakimiś obcymi ludźmi w mundurach jako "oczywistą oczywistość".

Problemem wg pani Gigoń ze Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych jest jak udowodnić, że się kimś tam jest lub nie jest, a nie to iż miałoby się to udowadniać.

Korzystając z obecności na Salonie24 Rzecznika Praw Obywatelskich zwracam się do Niego z pytaniami:

Czy chodząc po mieście z grupą znajomych mam obowiązek spowiadać się z treści naszych rozmów, niechby i o zabytkach, strażnikom miejskim lub przewodnikom turystycznym?

Czy działania krakowskiej Straży Miejskiej, tudzież wymiaru sprawiedliwości, nie naruszają integralności osobistej nagabywanych?

Czy takiego "prawa" nie powinno się ucywilizować?

źródło => http://traube.salon24.pl/120065,przewod ... -krakowsku
Pozdrawiam

Lechu
Oddział Poznański PTT - http://pttpoz.republika.pl/
Strona klubowa - http://kspoz.interiowo.pl/
[img]http://ksp.republika.pl/ks_mala.gif[/img]
Awatar użytkownika
Lechu
 
Posty: 230
Rejestracja: 2007-05-16, 18:18
Miejscowość: Poznań

Postprzez a_ndrzej » 2009-08-23, 08:19

Bo to POLSKA właśnie :mrgreen: , gdzie debilizm uchwalających przepisy ,zresztą jakiekolwiek prawo w nadwiślańskim kraju, jak i pilnujących tych przepisów sięgać zaczyna powoli kosmosu :!: :!:
Awatar użytkownika
a_ndrzej
 
Posty: 93
Rejestracja: 2007-05-20, 20:41
Miejscowość: Mielec

Postprzez Lechu » 2009-08-28, 10:05

"Strzeżcie się, krakowianie, strzeżcie się, turyści, byście będąc w grupie, nie poważyli się pokazywać, gdzie stoi bazylika Mariacka, Barbakan, Wawel, a nawet gdzie płynie Wisła, bo zostaniecie ukarani mandatem przez straż miejską za odbieranie chleba przewodnikom.

A swoją drogą, to znakomity pomysł. W pierwszej kolejności powinni go wykorzystać restauratorzy, domagając się od ratusza, by turyści, jeżeli są w grupie, nie jedli przywiezionych z sobą kanapek, ale poszli na posiłek do restauracji i zjedli to, co przygotował dyplomowany kucharz. Można by także zakazać śpiewania w grupie, jeżeli brak w niej dyplomowanego dyrygenta.

No, brawo! Nie ma jak Kraków. To kuźnia nowatorskich pomysłów! Ale jeżeli tak stanowi ustawa, starajmy się być od niej mądrzejsi!" - radzi bp. Tadeusz Pieronek na łamach "Gazety Krakowskiej"

Więcej => http://polskatimes.pl/gazetakrakowska/o ... material_2
Pozdrawiam

Lechu
Oddział Poznański PTT - http://pttpoz.republika.pl/
Strona klubowa - http://kspoz.interiowo.pl/
[img]http://ksp.republika.pl/ks_mala.gif[/img]
Awatar użytkownika
Lechu
 
Posty: 230
Rejestracja: 2007-05-16, 18:18
Miejscowość: Poznań


Wróć do Inne tematy

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 10 gości

cron